Potrzebuję rady. Opuściła mnie zeszłej nocy. Chyba po prostu przedstawię to najprościej, jak potrafię. Zdradziła mnie. Znieważyła mnie. Umniejszała wszystko, co w życiu zrobiłem. Potem zostawiła mnie dla mężczyzny, z którym miała romans.
Ta „ona” to moja żona od sześciu lat. A może tylko pięciu. Wydaje się, że od roku jest zakochana w kimś innym. Albo tak mi powiedziała. Ma 30 lat, ja 31M. Jestem najprostszym człowiekiem, jakiego można spotkać. Pracuję rękami. Modlę się na kolanach. Nie kłamię. Nie proszę o nic innego, jak tylko o taką samą miłość i szacunek, jaki sam daję. Może z nią to było za dużo.
Wychowałem się w małym, wiejskim miasteczku w Georgii, USA. Mój tata zmarł, gdy miałem 17 lat. Moja mama była niepełnosprawna, więc rzuciłem szkołę i podjąłem pracę w budownictwie, żeby pomóc jej i mojemu młodszemu bratu. Kiedy miałem 25 lat, byłem całkiem dobrym cieślą, murarzem, elektrykiem i mechanikiem. Potrafiłem zbudować dach, okablować dom lub całkiem dobrze naprawić silnik. Byłem nawet dobry w klimatyzacji. Mój dziadek zmarł w 2014 roku i zostawił mi sześć akrów dobrej ziemi i zacząłem budować na niej dom dla siebie. Większość pracy wykonałem sam. Zrobiłem nawet sporo mebli. Wykończenie zajęło prawie dwa lata pracy po godzinach i w weekendy. Byłem z tego bardzo dumny. Nie jest elegancki. Nie jest też zbyt duży, ale był solidny, prosty, ładny i był tylko mój.
Poznałem moją żonę w 2017 roku. Pracowała w biurze firmy swojego ojca zajmującej się materiałami budowlanymi. Była niska, drobna, miała piękne niebieskie oczy i piegi. Kiedy ją poznałem, byłem tak oszołomiony, że chyba powiedziałem coś głupiego, ale nawet nie pamiętam co. Uśmiechnęła się do mnie i przysięgam, że zapomniałem własnego imienia! Zacząłem szukać powodów, żeby ją odwiedzać i zaproponowałem, że wykonam trochę pracy dla jej ojca. Wkrótce zaczęliśmy razem lunchować. Potem zebrałem się na odwagę i zaprosiłem ją na randkę.
Bycie z nią sprawiało, że byłem bardzo szczęśliwy. Szczęśliwszy niż cokolwiek innego. Tej nocy, kiedy wróciłem do domu z naszej pierwszej randki, opracowałem budżet, żeby odłożyć pieniądze na diamentowy pierścionek, który i tak zamierzałem jej kiedyś kupić. Chodziliśmy ze sobą rok, zanim jej się oświadczyłem, oglądając zachód słońca podczas wycieczki na Clearwater Beach. Powiedziała tak i płakała. Może ja też trochę.
Po roku mieliśmy mały ślub kościelny i piękną podróż na Bahamy. Wprowadziła się do mojego domu. No cóż, w zasadzie już tam mieszkała. Po ślubie po prostu to usankcjonowaliśmy. Wydawała się taka szczęśliwa i zadowolona. Przemeblowała całe miejsce. Posadziliśmy drzewa, kwiaty, a nawet razem warzywnik. Zaadoptowaliśmy razem kota. Zbudowałem ten dom, ale ona sprawiła, że poczułem się jak w domu. Sprawiła, że ożył. Sprawiła, że ożyłem. Rozmawialiśmy o założeniu rodziny. Życie było po prostu idealne. A potem już nie było.
Zmieniła się. To nie było stopniowe. Stało się bardzo szybko. Zawsze była zirytowana. Nic jej nie cieszyło. Była zła na kota. Była zła na mnie. Zwykła mi mówić, jak bardzo kocha nasz dom. Potem go znienawidziła. Nienawidziła swojego samochodu. Nienawidziła swoich ubrań. Nienawidziła swojego życia i obwiniała mnie za wszystko. Nienawidziła tego, jak wszystko, co mieliśmy, było „tanie”. To naprawdę zabolało, bo ciężko pracowaliśmy na wszystko, co mieliśmy. Nie byliśmy bogaci, ale nie mieliśmy długów. Prawie wszystko, co mieliśmy, było naszą własnością. Wszystko, co mieliśmy, było ładne. Nic z tego nie było tanie ani tandetne, jak mówiła. Na jej urodziny zrobiłem jej toaletkę z lustrami, światłami, schowkami. Wyrzeźbiłem kwiatowe ornamenty w krawędziach i nogach i uszczelniłem to wszystko w różowej, przezroczystej żywicy. To była jedna z moich najlepszych prac w historii. To było coś, czego zawsze chciała. Jej wdzięczność była połowiczna, a później skrytykowała mnie za to, że nie kupiłem jej czegoś ładnego. Nawiasem mówiąc, to nie był jej jedyny prezent.
Zaczęła zostawać po godzinach, odwiedzać siostrę w weekendy, pić drinki z koleżankami z pracy. Naprawdę nie wiedziałem, co robić, bo nie mogłem powiedzieć, co to powoduje. Trwało to kilka miesięcy, zanim zacząłem próbować to powstrzymać i dotrzeć do sedna problemu. To doprowadziło do kilku strasznych kłótni.
Potem, w miniony wtorek, to się stało. Wróciłem z pracy i zastałem ją na ganku z dwoma pełnymi walizkami do samochodu. Zapytałem ją: „Tak po prostu? Bez wyjaśnień?” Powiedziała mi, że przestała mnie kochać. Nie była szczęśliwa. Nie mogła zostać. Zapytałem ją, co się z nami stało. Powiedziała: „Zmieniłam się. Ty nie”. Powiedziałem jej, że to pierwsza rzecz, z którą całkowicie się zgodziłem od bardzo dawna. Przewróciła oczami. Kiedy otwierała drzwi samochodu, żeby wyjechać, złapałem je i trzymałem się. Zapytałem ją, czy jest ktoś inny. Powiedziała: „Nie”.
Następnego dnia dowiedziałem się, że to kłamstwo.
Jej ojciec i ja jesteśmy blisko. Przypomina mi mojego tatę. Przez lata wykonywałem dla niego prace stolarskie i naprawiłem jeden z wózków widłowych, których używał w swojej firmie. To dzięki niemu poznałem moją żonę. Noc po jej odejściu siedziałem na ganku, nie wiedząc, co ze sobą zrobić, kiedy podjechał. Podszedł do ganku z butelką burbona i dwoma kieliszkami. Usiadł i nalał po trzy palce do każdego kieliszka i podał mi jeden. Powiedział tylko: „Synu, przepraszam”.
Zawsze uważałem się za prawdziwego mężczyznę. Nie emocjonuję się. Nie denerwuję się ani nie denerwuję. Na palcach jednej ręki mogę policzyć wszystkie razy, kiedy płakałem jako dorosły. Prawie się załamałem, kiedy to powiedział. Ale to, co nastąpiło potem, było najgorsze. Przeprosił za to, co zrobiła. „Zostawiła cię dla tego mężczyzny” – to były jego dokładne słowa. Okazało się, że był ktoś inny. Był od jakiegoś czasu.
Przyszła wczoraj po resztę swoich rzeczy. Powiedziała, że chce porozmawiać. Powiedziała, że nie chce odejść, żebym jej nienawidził. Nie wiem, jak myślała, że to się skończy inaczej. Ale byłem spokojny i zimny. Zadałem tylko jedno pytanie: dlaczego? Powiedziała, że nigdy nie chciała mnie zranić. „Po prostu się zdarzyło” – powiedziała. Ale była zakochana w innym mężczyźnie i on „zapewni jej lepszą przyszłość, niż ja kiedykolwiek mógłbym” – jak to ujęła. Wpatrywałem się w nią przez kilka sekund po tym. Czułem się, jakbym dostał cios. Powiedziałem jej, żeby zabrała swoje rzeczy i wyszła.
Miałem jednak ostatni śmiech. Spakowała swoje ubrania i rzeczy do dużych worków na śmieci i zaniosła je do samochodu. Wyobraziłem sobie, że wynosi śmieci. I tak było. To mnie rozbawiło.
Nigdy nie pytałem, kim on był. Chyba to nie ma znaczenia. Nie mogłem jej zatrzymać i nie zrobiłbym tego, nawet gdybym mógł. Jest teraz tak inna od dziewczyny, którą kochałem. Czuję, że jej nie znam. Ale jeśli ludzie mogą tak bardzo i tak szybko się zmienić, czy ktokolwiek naprawdę zna kogokolwiek?
Tu potrzebuję rady. Co mam teraz zrobić? Siedzę tu od tego czasu. Tak naprawdę nie wiem. Chyba w przyszłym tygodniu będę musiał wynająć prawnika. Mam dom i majątek do ochrony. Są projekty zawodowe, które mógłbym robić, ale nie mogę się skoncentrować. Nie chcę nigdzie i nie chcę tu zostać. Nasz kot, no cóż, teraz mój kot, bo ona też go zostawiła, cały czas próbuje mnie rozproszyć. To tak naprawdę nie działa. Czuję się zagubiony i nie mogę znaleźć drogi. Wiem, że za chwilę wszystko będzie dobrze. Wzejdzie słońce i to wszystko w końcu przeminie. Mecz Georgia kontra Texas zaczyna się za trzy godziny, ale w tej chwili nie mogę się nawet zmusić, żeby mi na tym zależało.
Wielu z was było w miejscu, w którym ja jestem teraz. Jak przechodzicie przez złe czasy?
Ta „ona” to moja żona od sześciu lat. A może tylko pięciu. Wydaje się, że od roku jest zakochana w kimś innym. Albo tak mi powiedziała. Ma 30 lat, ja 31M. Jestem najprostszym człowiekiem, jakiego można spotkać. Pracuję rękami. Modlę się na kolanach. Nie kłamię. Nie proszę o nic innego, jak tylko o taką samą miłość i szacunek, jaki sam daję. Może z nią to było za dużo.
Wychowałem się w małym, wiejskim miasteczku w Georgii, USA. Mój tata zmarł, gdy miałem 17 lat. Moja mama była niepełnosprawna, więc rzuciłem szkołę i podjąłem pracę w budownictwie, żeby pomóc jej i mojemu młodszemu bratu. Kiedy miałem 25 lat, byłem całkiem dobrym cieślą, murarzem, elektrykiem i mechanikiem. Potrafiłem zbudować dach, okablować dom lub całkiem dobrze naprawić silnik. Byłem nawet dobry w klimatyzacji. Mój dziadek zmarł w 2014 roku i zostawił mi sześć akrów dobrej ziemi i zacząłem budować na niej dom dla siebie. Większość pracy wykonałem sam. Zrobiłem nawet sporo mebli. Wykończenie zajęło prawie dwa lata pracy po godzinach i w weekendy. Byłem z tego bardzo dumny. Nie jest elegancki. Nie jest też zbyt duży, ale był solidny, prosty, ładny i był tylko mój.
Poznałem moją żonę w 2017 roku. Pracowała w biurze firmy swojego ojca zajmującej się materiałami budowlanymi. Była niska, drobna, miała piękne niebieskie oczy i piegi. Kiedy ją poznałem, byłem tak oszołomiony, że chyba powiedziałem coś głupiego, ale nawet nie pamiętam co. Uśmiechnęła się do mnie i przysięgam, że zapomniałem własnego imienia! Zacząłem szukać powodów, żeby ją odwiedzać i zaproponowałem, że wykonam trochę pracy dla jej ojca. Wkrótce zaczęliśmy razem lunchować. Potem zebrałem się na odwagę i zaprosiłem ją na randkę.
Bycie z nią sprawiało, że byłem bardzo szczęśliwy. Szczęśliwszy niż cokolwiek innego. Tej nocy, kiedy wróciłem do domu z naszej pierwszej randki, opracowałem budżet, żeby odłożyć pieniądze na diamentowy pierścionek, który i tak zamierzałem jej kiedyś kupić. Chodziliśmy ze sobą rok, zanim jej się oświadczyłem, oglądając zachód słońca podczas wycieczki na Clearwater Beach. Powiedziała tak i płakała. Może ja też trochę.
Po roku mieliśmy mały ślub kościelny i piękną podróż na Bahamy. Wprowadziła się do mojego domu. No cóż, w zasadzie już tam mieszkała. Po ślubie po prostu to usankcjonowaliśmy. Wydawała się taka szczęśliwa i zadowolona. Przemeblowała całe miejsce. Posadziliśmy drzewa, kwiaty, a nawet razem warzywnik. Zaadoptowaliśmy razem kota. Zbudowałem ten dom, ale ona sprawiła, że poczułem się jak w domu. Sprawiła, że ożył. Sprawiła, że ożyłem. Rozmawialiśmy o założeniu rodziny. Życie było po prostu idealne. A potem już nie było.
Zmieniła się. To nie było stopniowe. Stało się bardzo szybko. Zawsze była zirytowana. Nic jej nie cieszyło. Była zła na kota. Była zła na mnie. Zwykła mi mówić, jak bardzo kocha nasz dom. Potem go znienawidziła. Nienawidziła swojego samochodu. Nienawidziła swoich ubrań. Nienawidziła swojego życia i obwiniała mnie za wszystko. Nienawidziła tego, jak wszystko, co mieliśmy, było „tanie”. To naprawdę zabolało, bo ciężko pracowaliśmy na wszystko, co mieliśmy. Nie byliśmy bogaci, ale nie mieliśmy długów. Prawie wszystko, co mieliśmy, było naszą własnością. Wszystko, co mieliśmy, było ładne. Nic z tego nie było tanie ani tandetne, jak mówiła. Na jej urodziny zrobiłem jej toaletkę z lustrami, światłami, schowkami. Wyrzeźbiłem kwiatowe ornamenty w krawędziach i nogach i uszczelniłem to wszystko w różowej, przezroczystej żywicy. To była jedna z moich najlepszych prac w historii. To było coś, czego zawsze chciała. Jej wdzięczność była połowiczna, a później skrytykowała mnie za to, że nie kupiłem jej czegoś ładnego. Nawiasem mówiąc, to nie był jej jedyny prezent.
Zaczęła zostawać po godzinach, odwiedzać siostrę w weekendy, pić drinki z koleżankami z pracy. Naprawdę nie wiedziałem, co robić, bo nie mogłem powiedzieć, co to powoduje. Trwało to kilka miesięcy, zanim zacząłem próbować to powstrzymać i dotrzeć do sedna problemu. To doprowadziło do kilku strasznych kłótni.
Potem, w miniony wtorek, to się stało. Wróciłem z pracy i zastałem ją na ganku z dwoma pełnymi walizkami do samochodu. Zapytałem ją: „Tak po prostu? Bez wyjaśnień?” Powiedziała mi, że przestała mnie kochać. Nie była szczęśliwa. Nie mogła zostać. Zapytałem ją, co się z nami stało. Powiedziała: „Zmieniłam się. Ty nie”. Powiedziałem jej, że to pierwsza rzecz, z którą całkowicie się zgodziłem od bardzo dawna. Przewróciła oczami. Kiedy otwierała drzwi samochodu, żeby wyjechać, złapałem je i trzymałem się. Zapytałem ją, czy jest ktoś inny. Powiedziała: „Nie”.
Następnego dnia dowiedziałem się, że to kłamstwo.
Jej ojciec i ja jesteśmy blisko. Przypomina mi mojego tatę. Przez lata wykonywałem dla niego prace stolarskie i naprawiłem jeden z wózków widłowych, których używał w swojej firmie. To dzięki niemu poznałem moją żonę. Noc po jej odejściu siedziałem na ganku, nie wiedząc, co ze sobą zrobić, kiedy podjechał. Podszedł do ganku z butelką burbona i dwoma kieliszkami. Usiadł i nalał po trzy palce do każdego kieliszka i podał mi jeden. Powiedział tylko: „Synu, przepraszam”.
Zawsze uważałem się za prawdziwego mężczyznę. Nie emocjonuję się. Nie denerwuję się ani nie denerwuję. Na palcach jednej ręki mogę policzyć wszystkie razy, kiedy płakałem jako dorosły. Prawie się załamałem, kiedy to powiedział. Ale to, co nastąpiło potem, było najgorsze. Przeprosił za to, co zrobiła. „Zostawiła cię dla tego mężczyzny” – to były jego dokładne słowa. Okazało się, że był ktoś inny. Był od jakiegoś czasu.
Przyszła wczoraj po resztę swoich rzeczy. Powiedziała, że chce porozmawiać. Powiedziała, że nie chce odejść, żebym jej nienawidził. Nie wiem, jak myślała, że to się skończy inaczej. Ale byłem spokojny i zimny. Zadałem tylko jedno pytanie: dlaczego? Powiedziała, że nigdy nie chciała mnie zranić. „Po prostu się zdarzyło” – powiedziała. Ale była zakochana w innym mężczyźnie i on „zapewni jej lepszą przyszłość, niż ja kiedykolwiek mógłbym” – jak to ujęła. Wpatrywałem się w nią przez kilka sekund po tym. Czułem się, jakbym dostał cios. Powiedziałem jej, żeby zabrała swoje rzeczy i wyszła.
Miałem jednak ostatni śmiech. Spakowała swoje ubrania i rzeczy do dużych worków na śmieci i zaniosła je do samochodu. Wyobraziłem sobie, że wynosi śmieci. I tak było. To mnie rozbawiło.
Nigdy nie pytałem, kim on był. Chyba to nie ma znaczenia. Nie mogłem jej zatrzymać i nie zrobiłbym tego, nawet gdybym mógł. Jest teraz tak inna od dziewczyny, którą kochałem. Czuję, że jej nie znam. Ale jeśli ludzie mogą tak bardzo i tak szybko się zmienić, czy ktokolwiek naprawdę zna kogokolwiek?
Tu potrzebuję rady. Co mam teraz zrobić? Siedzę tu od tego czasu. Tak naprawdę nie wiem. Chyba w przyszłym tygodniu będę musiał wynająć prawnika. Mam dom i majątek do ochrony. Są projekty zawodowe, które mógłbym robić, ale nie mogę się skoncentrować. Nie chcę nigdzie i nie chcę tu zostać. Nasz kot, no cóż, teraz mój kot, bo ona też go zostawiła, cały czas próbuje mnie rozproszyć. To tak naprawdę nie działa. Czuję się zagubiony i nie mogę znaleźć drogi. Wiem, że za chwilę wszystko będzie dobrze. Wzejdzie słońce i to wszystko w końcu przeminie. Mecz Georgia kontra Texas zaczyna się za trzy godziny, ale w tej chwili nie mogę się nawet zmusić, żeby mi na tym zależało.
Wielu z was było w miejscu, w którym ja jestem teraz. Jak przechodzicie przez złe czasy?